Jedyna sztuczka, która zmieniła moje życie

Spisie treści

Zawsze inspirowałem się wyznaczaniem celów. Pamiętam, jak byłem nastolatkiem, a nawet młodszym, i idealizowałem akt siedzenia i planowania, jak chciałbym wyglądać w przyszłym roku. Nawet nie zdając sobie z tego sprawy, opracowałem coroczny rytuał określania dokładnie tego, co chciałem osiągnąć. Zwykle zaczynałam od czegoś realistycznego i dość niejasnego - powiedzmy, więcej ćwiczę, albo w końcu rzucę obgryzanie paznokci. Następnie ten cel zmieniłby się w tuzin innych. Chciałbym codziennie sporządzać dzienniki, każdego wieczoru gotować od podstaw posiłki lub co miesiąc uczestniczyć w określonej liczbie zajęć treningowych. To nigdy nie była jedna, mała rzecz, to wszystko. I nieuchronnie nie udało mi się osiągnąć niektórych (lub nawet większości) z tych celów.

Może gotowałbym więcej niż w poprzednim roku, ale nie każdego wieczoru, więc uznałbym to za porażkę. Może opracowałbym spójną rutynę ćwiczeń, ale nie była ona tak intensywna, jak planowałem. Być może w końcu odciąłem się od obgryzania paznokci, ale dopiero wtedy, gdy pomalowałem paznokcie. Może napisałem tylko jedną czwartą książki, którą planowałem ukończyć, lub przeczytałem tylko 30 książek, gdy postawiłem sobie za cel przeczytanie 50. To, co mi pozostawało pod koniec każdego roku, było proste: zawiodłem w czymkolwiek. postanowił zrobić. Byłem zbyt leniwy, żeby gotować co wieczór i na dobre usunąć GrubHub z telefonu. Byłem zbyt słaby, żeby ćwiczyć codziennie, zamiast trzech lub czterech dni w tygodniu. Nie udało mi się. Następnie, w 2020 roku, zacząłem zmieniać ten sposób myślenia.

Jeśli chodzi o wyznaczanie celów, większość ekspertów powie ci, abyś był konkretny i zaczynał od drobnych rzeczy. Kiedy próbujesz zrobić wszystko na raz, w końcu robisz wiele rzeczy w połowie. Może trzymasz się niektórych celów, a inne zostawiasz w tyle - to nieuniknione. W końcu wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Możemy zrobić tylko tyle. Mimo to wiedziałem, że to nie jest dla mnie opcja. Uwielbiałem mieć wielkie marzenia, wielkie cele i wspaniałe życie, które zmieniało się zbytnio, by wybrać tylko jedną. Nie wspominając o tym, że jeśli początek 2020 roku czegoś mnie nauczył, to tego, że cele powinny być elastyczne i uwzględniać nieprzewidywalność życia. A co by było, gdyby moim największym i jedynym celem na rok 2020 było więcej podróżowania? Co wtedy? Zamiast tego przyjąłem inne podejście. Zachowałbym wszystkie cele, ale ich ukończenie nie byłoby… cóż, celem. Zamiast tego nauczyłabym się doceniać podróż - małe kroki, które prowadzą do celu.

Zacząłem patrzeć na cele, które wyznaczyłem jako możliwości, tysiąc oddzielnych podróży bez żadnych konkretnych parametrów sukcesu.

Dlatego, kiedy zobowiązałem się do włączenia ćwiczeń do mojego codziennego życia w 2020 roku, nie miałem problemu, żeby choć raz zacząć od małych rzeczy. Nie przeszkadzały mi kroczki, bo to była część podróży. Byłem w porządku z podjęciem decyzji w połowie roku, w którym chciałem napisać książkę do 2021 roku. Nie przeszkadzało mi późne rozpoczęcie projektu biznesowego, ponieważ w końcu go zacząłem. Zacząłem patrzeć na cele, które wyznaczyłem jako możliwości, tysiąc oddzielnych podróży bez żadnych konkretnych parametrów sukcesu. Bez względu na wszystko, wciąż mnie prowadzili. I o to właśnie chodziło.

Więc kiedy dotarłem do końca 2020 roku i mimo wszystko nie napisałem całej książki, byłem podekscytowany, że napisałem 25 000 słów. Byłem z siebie dumny, że tak stopniowo i delikatnie włączałem ćwiczenia do rutyny, że naprawdę je pokochałem. Rozpocząłem projekt sześć miesięcy później, ale gdybym nie postawił sobie za cel uruchomienia go, to nigdy bym tego nie zrobił. Na papierze nie osiągnąłem w pełni wielu celów, które sobie wyznaczyłem, ale nadal poczyniłem postępy. Odkryłem nowe cele i nowe hobby. Przyzwyczaiłam się do nowych nawyków, nie żartując sobie z powodu wyników. Podejście do moich celów w inny sposób nie wyglądało już na porażkę, ale raczej na rozwój. Każdy indywidualny cel zaprowadził mnie w dobre miejsce; miejsce, do którego nie dotarłbym bez postawienia sobie celu w pierwszej kolejności. Co więcej, z pewnością nie dotarłbym tam, nie dając sobie miejsca na zastanowienie się, co jest dla mnie dobre. Okazuje się, że wmawianie sobie, że jesteś porażką, nie jest szczególnie motywujące. Teraz postrzegam moje cele nie jako odzwierciedlenie mojego sukcesu lub jakiegoś moralnego punktu odniesienia dla siły woli, ale jako możliwości. I przez wszystkie lata wyznaczania celów, marzeń i noworocznych postanowień (wierzcie mi, było ich dużo), nigdy, przenigdy nie czułam się lepiej.

8 częstych błędów w wyznaczaniu celów, według trenerów życiowych

Interesujące artykuły...