Grupa na Facebooku pomogła mi przyjąć moje zmieniające się ciało

Spisie treści

Po przeprowadzce z Los Angeles (z naszym rocznym Leo) i długich poszukiwaniach mieszkania, mój mąż i ja w końcu znaleźliśmy dom na Brooklynie, który bardzo nam się podobał. Z niecierpliwością czekaliśmy na rozpoczęcie naszej przygody na Wschodnim Wybrzeżu. Potem nastąpiła pandemia. Nasze marzenia o tym, by Leo brał lekcje muzyki i jogi baby-and-me, podczas gdy my dążyliśmy do równowagi między życiem zawodowym a prywatnym, comiesięczną randkę i stanie się częścią społeczności, zostały zastąpione chusteczkami Clorox, maskami, ciągłym brzęczeniem syren karetek, niekończące się godziny w mieszkaniu i strach przed bardzo ciężkim zachorowaniem.

Mamy szczęście, że możemy pracować w domu i wspaniale jest spędzać razem tyle czasu. Ale jak wiele innych rodzin, dni kalendarzowe się zatarły. Weekendy i dni powszednie były wymienne. Sen przychodził nieregularnie, kiedy było to możliwe. Wypiliśmy kawę, trzymając w jednej ręce laptopa i iPada, w drugiej zaśpiewało animowane stworzenie.

Gdy przystosowaliśmy się do życia w kwarantannie, moje ciało poporodowe / po karmieniu zadomowiło się i pokazało swoją formę. Przybieranie na wadze jest dość powszechne, gdy organizm przestaje produkować mleko (które spala dużo kalorii). Poza tym od miesięcy mój styl życia był nieustrukturyzowany i chaotyczny. Dodatkowe funty przybrały kształt zupełnie inny niż w przeszłości. Nie wiedziałam, jak ubrać to ciało, a wszystkie moje ubrania nie pasowały, przylegały i kopały w nowych miejscach.

Znalazłem się uwięziony w kalejdoskopie wielkich uczuć.

Mój związek z moim ciałem zawsze był napięty i mam skłonność do nieuporządkowanego jedzenia, utknąłem w pętli negatywnej rozmowy z samym sobą i znalazłem się w pułapce kalejdoskopu wielkich uczuć. Aby dodać do tego, nie miałam motywacji ani energii, aby ćwiczyć, układać włosy, nakładać makijaż ani cokolwiek innego, co pomaga mi poczuć się, no cóż, ja. Może wynikało to z próby zrównoważenia Leo i pracy. Może to było zmęczenie pandemią. Może po prostu usmażyliśmy się z treści w mediach społecznościowych. Cokolwiek to było, uroda i dobre samopoczucie znajdowały się na samym końcu mojej listy priorytetów.

Czułem się głęboko nieswojo i wstydziłem się tej nowej wersji siebie, ale nie chciałem wyrażać tego na zewnątrz, bojąc się, że wpłynie to na mojego syna. Więc zakopałam to wszystko głęboko, zrezygnowałam z wszelkich form samoopieki poza prysznicem i włożyłam za duże dresy mojego męża. Na ważne rozmowy wideo nakładam szminkę, ale kiedy tylko było to możliwe, unikałem refleksji. Nie chciałem siebie widzieć i cieszyłem się, że nikt inny też mnie nie widział. Kiedy CDC zaleciło noszenie masek, z zadowoleniem przyjąłem możliwość ukrycia się jeszcze bardziej.

Pewnego dnia, gdy przygotowywałem się na wszelkie „wiadomości” i spiski, które przyniesie świat Facebooka, zobaczyłem, jak ktoś wspomniał, że na innej stronie o nazwie „Nic nie kupuj”, podarował dziecięce rzeczy. Byłem zaintrygowany i poprosiłem o dołączenie do grupy i przeczytanie jej w oczekiwaniu na zatwierdzenie.

Misją projektu Buy Nothing Project jest „oferowanie sposobu dawania i otrzymywania, udostępniania, pożyczania i wyrażania wdzięczności za pośrednictwem ogólnoświatowej sieci hiperlokalnych gospodarek darowizn”. Uważają, że „prawdziwym bogactwem jest sieć powiązań utworzona między ludźmi, którzy są prawdziwymi sąsiadami”. Myślę o tym, że wiesz, jak poprosić miłego sąsiada o filiżankę cukru? Albo zaoferować nieużywaną już odzież ciążową koleżance w ciąży? Zrób to, zrób to wirtualnie i rozprowadź po całej okolicy. Nie ma transakcji. Żadnych wymian. Nie kto pierwszy, ten lepszy. Żargon rynkowy, taki jak „toster ISO”, jest odradzany. Celem jest to, że oprócz zdobycia lub udostępnienia przedmiotu, możesz nawiązać kontakt z niektórymi sąsiadami, sprawić, że ktoś się uśmiechnie, a może nawet zaprzyjaźnić się. Gdybyś poprosił sąsiada o ten cukier IRL, prawdopodobnie również skontaktowałbyś się z nim i zobaczył, jak sobie radzą. Możesz zawrócić i podzielić się kilkoma ciasteczkami upieczonymi z tym cukrem. Krótko mówiąc: dostajesz coś lub coś w prezencie, ale to o wiele więcej.

Po kilku tygodniach bycia częścią grupy, poczułem się bardzo odważny i podzieliłem się moim pierwszym postem „zapytaj”. Przyznałam, że z trudem obejmowałam swoje nowe ciało i zapytałam, czy ktoś ma zwiewne sukienki w moim następnym rozmiarze.

Nie chciałem siebie widzieć i cieszyłem się, że nikt inny też mnie nie widział. Kiedy CDC zaleciło noszenie masek, z zadowoleniem przyjąłem możliwość ukrycia się jeszcze bardziej.

Jedna z sąsiadek odpowiedziała w ciągu kilku minut, mówiąc, że jak najszybciej przejdzie przez szafę, a tego wieczoru zrzuci zabawne kolorowe sukienki. Inna sąsiadka, która mieszkała w moim budynku, dostała sukienkę od kogoś z grupy, która nie pracowała dla niej, ale była szczęśliwa, mogąc zostawić ją pod moimi drzwiami, bym spróbowała. A inna mama podarowała mi garść pięknych, zupełnie nowych rzeczy, w których żyję od tamtego czasu. Większość tych wymian wykraczała poza samą logistykę przywiezienia / odbioru i zamieniła się w znaczące, zdystansowane społecznie rozmowy, których nigdy bym nie zaangażował bez tej grupy.

Było coś bardzo podnoszącego na duchu w kupowaniu ubrań dostosowanych do przybierania na wadze od ludzi, którzy współczują i dbają o to, a nie kupowaniu ich w sklepie. Czułam wdzięczność, że je zakładam, wiedząc, że ktoś chciał, abym dobrze się czuła w ich noszeniu.

Droga do kochania mojego ciała nie była prostą drogą. Ale moje doświadczenie z „Nic kupuj” i przemyślani ludzie, których tam poznałem, pokazały mi przebłyski jaśniejszych dni, które nadchodzą.

Cała ta pozytywna energia wraz z posiadaniem kilku nowych rzeczy do noszenia (które faktycznie pasują), ponownie zainspirowały mnie do tego, żebym podniosła moją dbałość o siebie o jeden lub dwa poziomy. Kiedy weszłam w romantyczny kwiatowy maxi, nałożyłam na usta i policzki koralowy kremowy róż. I sparowałam granatową kopertową sukienkę z kilkoma klinami z korka i wiśniowo-czerwonym mani / pedi.

Wiem, że to tylko mały krok we właściwym kierunku. Droga do kochania mojego ciała nie była prostą drogą. Ale moje doświadczenie z „Nic kupuj” i przemyślani ludzie, których tam poznałem, pokazały mi przebłyski jaśniejszych dni, które nadchodzą. Może się wydawać, że jest mały, ale naprawdę ma znaczenie. Jeśli czytasz to i masz podobne obciążenia lub po prostu czujesz się zniechęcony niepewnym stanem lub światem w dzisiejszych czasach, mam nadzieję, że zainspiruje Cię to do nieszablonowego myślenia o tym, jak znaleźć społeczność w trudnych czasach. Jeśli dasz mu szansę, może się okazać, że łączenie się z innymi może pomóc tobie również w ponownym połączeniu się ze sobą.

Wytatuowałem niepewność swojego ciała na ramieniu - oto dlaczego

Interesujące artykuły...