W ten sposób dotrzymałem postanowienia noworocznego

Spisie treści

Kilka lat temu zrezygnowałem z klasycznych postanowień noworocznych. Zniechęciło mnie dziesięcioletnie ślubowanie utraty wagi lub wykonania określonej liczby treningów w ciągu roku. Zbyt dobrze znałam uczucie „wszystko albo nic”, które szybko zostało zastąpione poczuciem wstydu z powodu zepsucia - opuszczenia treningu lub zobaczenia, jak liczba na skali rośnie zamiast spadać. Wypaliłem się z tego wszystkiego, więc zrezygnowałem z tych liczbowych celów. Zresztą nigdy tak naprawdę nie zrealizowałem żadnego z tych postanowień, powiedziałem sobie. Cóż, z wyjątkiem jednego.

Jedyne postanowienie, jakie kiedykolwiek zachowałem, było bardziej wyzwaniem. To był mój drugi rok studiów i obiecałem sobie, że każdego dnia przez 365 dni będę zapisywać jedną dobrą rzecz. Pod koniec roku miałem planner pełen dobrych rzeczy. Większość z nich to tylko kilka słów: „Rodzina”, „Dobra pierwsza randka” lub „Pisanie przez cały dzień”. Pamiętam, że patrzyłem wstecz na wszystkie dobre rzeczy 1 stycznia i widziałem jedno słowo lub frazę i natychmiast wiedziałem, z jakim momentem lub wspomnieniem było ono połączone. Pamiętam też, jak myślałem, jakie to było łatwe. Być może po raz pierwszy w życiu trzymałem się codziennego wyzwania, rocznego postanowienia - i wcale nie było to takie trudne.

Nawet jeśli było to tak proste, jak pisanie kilku słów każdego dnia, czułem się dumny z siebie, że trzymałem się czegoś i bardziej wdzięczny niż kiedykolwiek wcześniej za poprzedni rok. Okazuje się, że zastanawianie się nad pozytywami roku jest znacznie łatwiejsze, gdy masz dziesiątki stron pełnych powodów. Prawda jest taka, że ​​kiedy ludzie podejmują postanowienie na początku nowego roku, nie tyle szukają namacalnego rezultatu końcowego, ile szukają uczucia. Kiedy rok po roku przysięgałem sobie, że skończę rok chudszy, oczywiście, chciałem się skurczyć, ale bardziej niż to, szukałem uczucia, które moim zdaniem przyniesie. Chociaż częściej mówiłem, że moją obsesją na punkcie utraty wagi było: „Po prostu, no wiesz, bycie zdrowym”, w rzeczywistości myślałem, że szczupłość sprawi, że będę szczęśliwszy. Pomyślałem, że dzięki temu poczuję się bardziej zdolny do pełnego przeżywania życia i bycia wdzięcznym za to życie.

Kiedy rok po roku przysięgałem sobie, że skończę rok chudszy, oczywiście, chciałem się skurczyć, ale bardziej niż to, szukałem uczucia, które moim zdaniem przyniesie.

Złożenie tego wszystkiego razem zajęło mi jeszcze kilka lat, ale ta lista 365 dobrych rzeczy nauczyła mnie, że szczęście jest dostępne dla nas wszystkich. Nie trzeba poświęcać całego roku na bieganie, pilates czy dietę, żeby się tam dostać. Nie trzeba stracić dziesięciu funtów, żeby się tam dostać. Czasami bycie wdzięcznym za coś malutkiego zajmuje tylko 10 sekund każdego dnia. Pod koniec 365 dni czułem się potężny, ale patrząc wstecz, ta moc nie wynikała z tego, że robiłem coś każdego dnia po tym, jak powiedziałem, że tak. To dlatego, że pomogło mi uświadomić sobie, że szczęście jest dostępne dla nas wszystkich w swojej najpełniejszej postaci, niezależnie od tego, co ważymy, czy ile biegamy. Jest zawsze tam, gdzie go szukamy, uznajemy go i naprawdę wierzymy, że na to zasługujemy.

Gdybym miał zgadywać, powiedziałbym, że na początku tego roku, kiedy postanowiłem codziennie zapisywać jedną dobrą rzecz, powiedziałem sobie, że w tym roku schudnę. Nie pamiętam, czy to było 10, 15 czy 20 funtów, ale jestem pewien, że znajdowało się na mojej liście, tuż obok 365 dobrych rzeczy, ponieważ zawsze było. Pod koniec tego roku nie straciłam na wadze, ale nawet nie mogę sobie przypomnieć, że ten fakt przeszedł mi przez myśl. Ponieważ, niezależnie od tego, czy wiedziałem, że tego szukam, czy nie, to uczucie, którego szukałem, było już tuż przede mną.

W tym roku redaktorzy Byrdiego rezygnują z postanowień - oto, co robimy zamiast tego

Interesujące artykuły...